piątek, 28 listopada 2014

Beata i Maciej z Pracowni Artystycznej proponuja wspołpracę - budowanie domów z gliny



Zainteresowanych budową własnego domu z gliny przybywa o wiele szybciej niż ekip budownictwa naturalnego.  Jeśli myślisz o tym by zostać naturalnym budowniczym, chcesz pouczyć się  tego fachu czy też rozważasz założenie firmy biobudowlanej i nie wiesz od czego zacząć, to może poniższa oferta współpracy to coś dla Ciebie.


Pozwól, że przedstawię Tobie dzisiaj niezwykłe małżeństwo fascynatów budownictwa naturalnego Panią Beatę i Pana Maćka, którzy skontaktowali się z nami niedawno a których sytuacja jest warta podzielenia się. Otóż Państwo Beata i Maciej dysponują zapleczem i maszynami do budowy naturalnych domów. Chcieliby w przyszłości do oferty swojej firmy, którą jest Pracownia Artystyczna włączyć również budowanie naturalnych domów. Jednakże w tym momencie z uwagi na sytuację życiową/zdrowotną  nie są w stanie pracować fizycznie. Nie poddają się jednak, są pełni determinacji i zapału. Ich marzeniem jest znalezienie osób które byłyby zainteresowane współpracą w kierunku budownictwa naturalnego

Pani Beato czym się obecnie zajmujecie?
Beata: Właściwie rzecz ujmując, jesteśmy na etapie uruchamiania linii produkcyjnej bloków z lekkiej gliny. Mąż poświęcił wiele lat na skonstruowanie maszyn, które mogłyby przerobić ciężką i gęstą masę gliny i słomy. Na chwilę obecną, brakuje nam jeszcze kilku maszyn, które najwygodniej byłoby kupić. Część maszyn czeka na montaż a część na remont. Pragnę tu dodać, chyląc czoło przed mężem, że większość maszyn wykonał sam. Podziwiam jego determinację, bo pomimo bólu z powodu tzw. RZS , ma ogromne marzenie - zrealizowania tego przedsięwzięcia by móc zamieszkać w domu z gliny i udowodnić wszystkim sceptykom, że to fantastyczny pomysł, że wcale nie jest zacofany - lecz na miarę naszych czasów.  Wszyscy potrzebujemy odpoczynku od cywilizacji. Zachęcanie  do budownictwa naturalnego jest elementem pobudzenia do świadomego myślenia ludzi, którzy nie powinni się poddawać wszechogarniającemu, współczesnemu niewolnictwu.


Chcielibyście Państwo rozwinąć ofertę swojej firmy o usługi budownictwa naturalnego prawda?
Beata: Owszem. Nasza oferta skierowana będzie do tych, którzy nie mają możliwości budowania we własnym zakresie a pragną mieszkać w domu ze słomy i gliny i nie boją się, że ich myszy zjedzą. Myślimy o budowie również domów pasywnych. Mamy świadomość, że dopóki nie wybudujemy domu wzorcowego, to nie ma sensu pchać się na rynek. Pomimo tego, że to może jeszcze potrwać, bo teraz się leczymy i zbieramy środki na uruchomienie produkcji, mamy nadzieje, że wkrótce będziemy na to gotowi.


Dlaczego  chcecie Państwo zając się teraz biobudownictwem?
Beata: Odpowiedź na to pytanie częściowo zawarta jest we wcześniejszych wypowiedziach. Mojego męża poznałam 36 lat temu jak miał zakład ceramiczny. O właściwościach gliny wiemy prawie wszystko. Kilkanaście lat temu zobaczyliśmy film, niemieckiej firmy, która jako jedna z pierwszych wpadła na pomysł produkowania niewypalanych bloczków słomiano-glinianych na skalę przemysłowa. To nas zafascynowało i zainspirowało do działania. Pomimo wielu trudności realizujemy nasz plan i mamy nadzieję go ukończyć. Wszystkich zainteresowanych bio-budownictwem odsyłam na strony internetowe gdzie można poczytać o zbawiennym wpływie na nasze samopoczucie mieszkania w  domu z niewypalonej gliny i słomy, energooszczędności, ekonomiczności i świadomości ekologicznej. Prostota takiego budownictwa jest  genialna. Do naszego społeczeństwa to nie dociera, dlatego tak ciężko realizują się takie pomysły jak nasz. Traktowane są z przymrużeniem oka o ile nie z kpiną. Czujemy się nieco bezradni na terenie Polski ale mieszkamy blisko granicy z Niemcami, którzy mają w tym względzie większą świadomość i na to liczymy. Trudno zweryfikować na ile zwiększyło się zainteresowanie w Polsce bio-budownictwem ale zaangażowanie stowarzyszeń zajmujących się tym tematem przynosi rezultaty o czym świadczy nasza rozmowa.


Jakim zapleczem i jakimi urządzeniami Państwo dysponujecie w tym momencie?  
Beata: Mamy duży zakład ale budowa jest niewykończona. Sporo maszyn stolarskich takich jak: tokarka, grubościówka, piły, wiertarki, trak konstrukcji męża, maszyny do kowalstwa artystycznego, piec ceramiczny, mieszalniki do gliny i duży mieszalnik do rozrabiania gliny ze słomą, prasy różnego rodzaju. Wszystko jeszcze nie uporządkowane.


Na czym polegałaby współpraca z Państwem?
Beata: Potrzebujemy dwóch pracowników czujących ten temat. Bardzo byśmy chcieli ale na tym etapie z powodów finansowych nie jesteśmy w stanie zaproponować płatnego zatrudnienia ale tylko wolontariat. Jak ustawimy linię do produkcji to będziemy szukać odpowiedniego projektanta, lecz to nie będzie polegało na jakiejś zależności, bo z doświadczenia wiemy, że klienci mają własne wizje projektu domu. My będziemy ich odsyłać do kompetentnych projektantów, którzy będą wiedzieli jak z naszego produktu zaprojektować dom lub zaproponujemy nasz projekt który będzie można zrealizować z elementów przez nas przygotowanych w zakładzie, następnie przewiezionych na plac budowy z możliwością szybkiego montażu na przygotowanych wcześniej fundamentach.


Kogo szukacie, z kim chcielibyście współpracować?
Beata: Tak prawdę mówiąc, potrzebne nam są środki finansowe, ale z tym jakoś sobie poradzimy. Mam nadzieję, że dołączą do nas przyjaciele bio-budownictwa i będziemy współpracować jak również wspólnie wymieniać się wiedzą na ten temat.


Pani Beato, trzymamy za Państwa kciuki i mamy nadzieję, że wkrótce skontaktują się z Państwem osoby zainteresowane wspólnym budowaniem domów z gliny
Beata: Życząc mądrych wyborów, dziękujemy i pozdrawiamy wszystkich entuzjastów glinianych wyrobów
Beata i Maciek


Więcej informacji na temat Pracowni Artystycznej Państwa Beaty i Macieja znajdziesz tutaj.  Jeśli jesteś zainteresowany współpracą lub masz dalsze pytania kontakt znajdziesz tutaj.

piątek, 21 listopada 2014

Przydomowa akwaponika - krok ku samowystarczalności - wpis gościnny


Autorem poniższego wpisu gościnnego jest Tomasz Turek, który prowadzi bloga Ryby w kurniku - Przydomowa akwaponika


''Myśląc o samowystarczalności od razu przychodzi mi na myśl ogródek za domem i te kilkanaście metrów kwadratowych grządek, ewentualnie szklarnia/tunel. Wspaniała sprawa, każdy chciałby jeść świeże pomidory, słodką botwinkę. Niektórzy dorzucą do tej scenerii jeszcze przydomowy kurnik, wtedy to już rewelacja. Żyć nie umierać, wychodzisz za dom i chodzisz pomiędzy grządkami na których rośliny aż uginają się od ciężaru swoich owoców. Zrywasz maliny i zasiadasz w bujanym fotelu, delektując się musującym winem z kwiatu czarnego bzu. Obserwujesz jak twoje nioski odkrywają przed tobą swój mały świat. Tak właśnie wyobrażałem sobie idyllę osady projektowanej przez Anię i Arka, aż tu Ania pisze do mnie maila i pyta o moje dosyć specyficzne zainteresowania ;)

Hydroponika - droga do akwaponiki

Każdy, kto czyta tego i inne Blogi o życiu z dala od szybkich korporacyjnych zebrań, mniej więcej rozumie, o czym piszę powyżej. "Jesteś tym co jesz" - stare znane przysłowie również w tym przypadku pasuje tutaj idealnie, można je oczywiście rozumieć na kilka sposobów - ja lubię delektować się jedzeniem, dobrym jedzeniem. Dlaczego zatem mam płacić wygórowane kwoty za coś, co rośnie lub żyje w moim ogrodzie, a ja nie jestem do końca pewny źródła, u którego zaopatruje się np. restauracja. Nie chcę jeść szybko, nie chcę się zapychać tanim jedzeniem na mieście, bo tak jak ono jest tanie, tak tanio jest przyrządzane. Chcę w jak najmniejszym stopniu zależeć od innych, od tych którzy oferują nie jedzenie, a markę, produkt. Co jednak zrobić, gdy nie ma się ziemi lub gdy ta ziemia słabo nadaje się do uprawiania w niej warzyw? Rozwiązań jest sporo, a pomiędzy nimi hydroponika. Hydroponika to bardzo ciekawa i jak podają źródła (np. blog Herbs & Hydro) bardzo stara technika uprawy roślin bez gleby. A dokładniej, korzenie roślin zanurzone są w specjalnie spreparowanej pożywce na bazie wody. Jest to sposób uprawy roślin, który bardzo często mylnie kojarzony jest z uprawą roślin, z których susz nie należy do najlegalniejszych używek w Polsce. Jak się okazuje większość żywych ziół oferowanych nam w supermarketach, pochodzi właśnie z upraw hydroponicznych. No dobrze, ale czy to zdrowe? Dlaczego nie, jeżeli uprawy utrzymane są w należytej czystości to jak najbardziej. Hydroponika to uprawa w warunkach totalnie kontrolowanych, to my decydujemy o stężeniu wartości odżywczych w wodzie dla roślin, my określamy warunki oświetlenia, wilgotność pomieszczenia oraz oczywiście poziom czystości. Dzięki temu, można uzyskać naprawdę oszałamiające rezultaty w uprawach. Funfact dotyczący hydroponiki: podejrzewam, że każdy czytający ten artykuł a) widział uprawę hydroponiczną, b) sam ją stworzył - coroczny wysiew rzeżuchy na talerzyku wyłożonym watą to nic innego jak hydroponika.

Dzięki hydroponice możemy uprawiać warzywa nawet na dachu naszego bloku (oczywiście za pozwoleniem rady osiedla ;)), na pewno możemy to już zrobić na balkonie, betonowym podjeździe przed garażem, w garażu i piwnicy. Zbudowanie działającego systemu nie jest trudne, ale angażuje człowieka w zupełnie nowe sprawy. Trochę stolarki, trochę majsterkowania, a nawet podstawy chemii - innymi słowy kwintesencja ruchu DIY! Hydroponika zrobiła na mnie wspaniałe wrażenie, ale czegoś mi tam brakowało. Kombinowałem z dedykowanymi dla tej formy uprawy pożywkami różnych firm, próbowałem też rodzimej produkcji bio-nawozu. Efekty były wspaniałe, ładne pomidory, pachnąca bazylia i słodkie strąki groszku cukrowego. Jednak wciąż coś nie dawało mi spokoju, aż przypadkiem obejrzałem na YouTube film o Akwaponice. Przyznam szczerze, że jak głupek siedziałem przed laptopem ze słuchawkami na uszach i przez całą noc oglądałem wszystko co w tym temacie udało mi się znaleźć w Internecie - no i przepadłem. 

fot. Ryby w kurniku - Przydomowa akwaponika
Akwaponika w Twoim domu

Artykuł ten powstał, ponieważ coraz więcej osób w Polsce zaczyna interesować się walorem ogrodniczo/hodowlanym Akwaponiki. Stąd też zainteresowanie tym tematem u Ani i Arka, chcą oni zbudować system akwaponiczny, który pomoże im zwiększyć samowystarczalność! Akwaponika to nic innego jak połączenie wypróbowanej przeze mnie hydroponiki z akwakulturą, czyli hodowlą ryb. Jest to wspaniała metoda uprawy/hodowli wykorzystująca wytworzoną przez człowieka w kontrolowanych warunkach „naturalną” symbiotyczną relacje pomiędzy rybami a roślinami.
fot. Akwaponika Wikipedia

Jest to nic innego jak znany każdemu akwaryście tzw. cykl azotowy, który sprawia że akwarium nadaje się do zasiedlenia przez ryby. Akwaponiści (bo chyba tak należałoby w języku Polskim nazywać osoby działające w tej specyficznej dziedzinie) zachwycają się produktywnością systemów. Z jednej strony uprawiać można w zasadzie każde warzywo a z drugiej strony ten kto chce może korzystać z dobrodziejstw rybiego mięsa. Oczywiście są też tacy, którym nawet przez głowę taka myśl nie przejdzie, zwyczajnie chcą cieszyć oko swoimi rybami w ładnie zaaranżowanym zbiorniku. Zasada, na której opiera się akwaponika, jest niezmiernie prosta i można powiedzieć, że jest to rozwinięcie systemy filtracyjnego akwarium. Aby akwarium mogło przyjąć ryby, musi "dojrzeć". W praktyce polega to na przygotowaniu zbiornika z wsadem i odczekaniu nawet kilku tygodni nim wpuści się tam mieszkańców. Zanim jednak to nastąpi w zbiorniku muszą na dobre zamieszkać bakterie azotowe. Będą one odpowiedzialne za rozkład amoniaku, który jest dla ryby mieszkających w ograniczonych zbiornikach bardzo toksyczny. Bakterie Nitrosomonas będą rozkładały amoniak na azotyny a bakterie Nitrobacter zamienią je w azotany. Te ostatnie są zdecydowanie mniej szkodliwe, jednak mają tę przewagę, że stanowią pożywkę dla roślin. Korzenie roślin mogą dzięki temu procesowi filtrować wodę i w taki sposób mamy pełeny cykl akwaponiczny (azotowy): ryby wydalają produkty przemiany materii, resztki pokarmu ulegają rozkładowi i wzrasta poziom amoniaku w wodzie, woda przepływa przez filtr hydroponiczny z roślinami. Tam na porowatościach medium filtracyjnego (np. keramzytu) żyją właśnie bakterie azotowe, które rozkładają amoniak na azotyny i azotany, służące za pożywkę roślinom. W ten sposób następuje filtracja wody w systemie akwaponicznym umożliwiająca komfortowe życie rybom i roślinom. Innymi słowy chodzi o to, aby w zbiorniku rozwinęły się odpowiednie kultury bakterii. Prócz tego, że korzenie roślin zanurzone są w bogatej dla nich pożywce to na dodatek medium/podłoże w którym rosną jest niezwiązanym materiałem (np. keramzyt, zwykłe kamienie). Dzięki temu korzenie nie muszą walczyć jak w ziemi o każdy centymetr i mogą rozwijać się we wspaniały sposób. Warto dodać że pomimo tego, że całość opiera się na wodzie, to jej straty są minimalne w porównaniu do uprawy tradycyjnej. Nie jesteśmy wstanie odzyskać wody, którą podlewamy rośliny w ziemi. W przypadku hydroponiki i Akwaponiki system jest zamknięty i wodę tracimy tylko poprzez parowanie.


Samowystarczalność?

Podstawowym pytaniem jest zatem: Czy akwaponika może wyżywić całą rodzinę? Czy możemy w ten sposób zapewnić sobie jeszcze więcej niezależności? Odpowiedź jest oczywiście twierdząca, ale wszystko zależy od skali naszego przedsięwzięcia. Czy będzie to małe przykuchenne akwarium, którego filtr hydroponiczny będzie zarośnięty bazylią czy schowany w piwnicy system oparty o 220l beczki, w którym przestrzeń filtracyjna/uprawowa będzie miała około 1 metra kwadratowego. Czy też będzie to dedykowana szklarnia z 1000 litrowymi mauserami, służącymi za zbiorniki dla ryb i solidnymi kilkoma metrami kwadratowymi przestrzeni filtracyjnej. Wiele źródeł dotyczących akwaponiki (m.in. theaquaponicsource.com) dosyć ostrożnie wskazuje, że w najlepszym wypadku na tej samej przestrzeni uprawowej w akwaponice uzyskamy, co najmniej dwa razy większy plon niż w przypadku uprawy w ziemi. Jak już pisałem dzieje się tak dlatego, że rośliny żyją w warunkach zbliżonych do idealnych. Otrzymują odpowiednią ilość światła, korzenie nie muszą przebijać się przez twardą ziemie, rośliny mogą żyć w dużo większym zagęszczeniu i dzięki tym wszystkim ułatwieniom skupiają się na produkcji swojej „nadziemnej” części. Jeżeli chcemy, aby w naszej diecie gościła także ryba, to należy zadbać o odpowiedni zbiornik – co najmniej 1000l zapewni nam około 18kg ryby. Jest to ocena głęboko szacunkowa, ponieważ ryb mogłoby być potencjalnie więcej. Wtedy jednak trzeba im zapewnić zdecydowanie większą przestrzeń filtracyjną. Nie stanowi to dużego problemu, ponieważ można wykorzystać specjalne akwarystyczne wkłady ceramiczne wielkości klocków lego, kilkulitrowy pojemnik wypełniony nimi stworzy olbrzymią powierzchnię filtracyjną.
 

Czym zatem jest akwaponika? 

Niektórzy twierdzą, że zlikwiduje głód na świecie, inni widzą w niej tylko wielkie akwarium z zielonym filtrem. Jest to bardzo ciekawa pozycja dla tych, którzy np. cenią sobie rybie mięso, ale nie chcę jeść ryb uprawianych przemysłowo w wielkich akwakulturach nierzadko negatywnie wpływających na lokalne ekosystemy. Akwaponika to czysta technologia, nie można w niej stosować żadnej chemii, bo ta albo zabiłaby ryby albo zniszczyła rośliny. Można powiedzieć, że jest to kruchutkie przymierze w przyrodzie, które na swoje potrzeby tworzy człowiek. Mam nadzieje, że wszyscy niedługo przeczytamy na tym Blogu relację z budowy i uruchomienia takiego systemu, trzymam kciuki''
Tomasz Turek




Źródła








Tomasz Turek Prowadzący blog: rybywkurniku.blogspot.com, pochłonięty przez ideę samowystarczalności w warunkach miejskich. Przede wszystkim jednak interesują go uprawy bezglebowe, a najbardziej właśnie akwaponika. Z wykształcenia pedagog specjalny, realizujący się dzięki założeniom filozofii Experiential Learning.

piątek, 14 listopada 2014

Ekipa Biohabitat SIBA w blogowym talk-show Budujemy z Gliny























Bardzo miło mi dzisiaj gościć chłopaków z ekipy buibudowlanej SIBA Biohabitat. SIBA została założona jako Stowarzyszenie Inicjatyw Budownictwa Alternatywnego na początku 2010 roku w województwie opolskim. Chłopaki zajmują się budową energooszczędnych domów w technikach naturalnych m.in. strawbale czy ziemi ubijanej, a także konstrukcjami drewnianymi, tynkami glinianymi, tadelaktem, dachami trzcinowymi i zielonymi, wreszcie renowacją starych domów z gliny, budową nowoczesnych ekologicznych domów pod klucz i dystrybucją tynków glinianych. W swojej pracy wykorzystują głównie surowce pochodzenia naturalnego, przede wszystkim glinę, drewno oraz organiczne materiały włókniste - słomę, wełną drzewną, maty trzcinowe. SIBA ciągle rozwija się i rośnie. Od 2014 roku działają już trzy ekipy wykonawcze pod jej parasolem: jako wynik regionalizacji z SIBY wyłoniły się następujące dwie ekipy: Biohabitat.opole i Biohabitat.białystok.



Cześć chłopaki :) Jest mi bardzo miło powitać Was w naszym blogowym tak-show

Szymon: Witaj. Dzięki za zaproszenie. Miło Was poznać ;)


Czy moglibyście proszę na początek opowiedzieć trochę o Was? Jak się poznaliście i jak doszło do założenia ekipy?

Szymon: Hmm, zaczynając od początku musimy sięgnąć roku 2007. Pod koniec tego roku niezależnie od siebie ja i Piotr uczestniczyliśmy w warsztatach prowadzonych przez Janusza Świderskiego z ówczesnego Stowarzyszenia Biobudownictwa. Z Piotrem poznaliśmy się dopiero na wiosnę 2008 przy tej samej realizacji w Wysokiej ale już jako pracownicy Janusza. Tutaj zaczęła się nasza przygoda z budownictwem naturalnym. Co więcej, okazało się, że i ja i Piotr studiowaliśmy na tym samym wydziale. Na ten czas mieliśmy chyba najbardziej wykształconą ekipę budowlaną – dwóch etnologów, filozofa, politologa, inżyniera budownictwa, panią biolog...

Piotr: W 2010 przyszedł czas działalności na własne konto. Z Szymonem i jego bratem Mariuszem zakładamy SIBE. Kolejny etap to 2014, gdy każdy z nas prowadzi już własną ekipę wykonawczą regionalnie.

Szymon: Mariusz jako mój brat z czasem załapał bakcyla, współtwórca SIBY na drodze do stworzenia własnej ekipy budowlanej. Sebastiana poznałem przez znajomych na festiwalu reggae – zajmował się budownictwem w Holandii przez 8 lat, zajmuje się w zasadzie wszystkim. Klaudiusza znam z czasów studiów – fotograf, malarz, grafficiarz u nas zajmuje się rzeźbą oraz tynkami. Grzecha spotkałem przy budowie małego strawbala – mistrz ciesielski, ogarnia konstrukcje, więźby, dachy trzcinowe, chodzi spać z łańcuchówką. Patryk – młody adept sztuk budownictwa naturalnego, zajmuje się głównie tynkami, znamy się z rodzimej miejscowości. Szymon, czyli ja, prowodyr Biohabitatu.opole, współzałożyciel SIBY, ogarniam głównie tynki i słomę choć lubię też pobawić się drewnem, organizuje prace na budowie. Poza tym w razie potrzeby współpracuje z nami jeszcze parę innych osób.
Gdzie, jak i od kogo uczyliście się naturalnego budowania? Skąd dzisiaj czerpiecie informacje i wiedzę?
Szymon: Jak już wspomniałem, naszą przygodę zaczęliśmy u boku Janusza Świderskiego. Wiedzę wówczas czerpaliśmy głównie z książek i internetu. Uczyliśmy się eksperymentując na budowie. 

Piotr: Zgadza się. Do czasów Janusza udało mi się załapać tylko na warsztaty w Przełomce u Pauliny Wojciechowskiej i praktyki w dziale technicznym skansenu we Wdzydzach, który ma sporo obiektów z gliny. To Janusz pierwszy przyjął formułę przyjmowania chętnych na prowadzone przez siebie budowy komercyjne i nauki poprzez pracę. Już wtedy zakładał, że po odebraniu wykształcenia praktycznego z jego ekipy wyłonią się następne. Mamy wobec niego (zresztą nie tylko my!) dług wdzięczności, choć przyznać trzeba, że trochę potu i zdrowia zostawiło się na tych pionierskich budowach :)
Trzeba przyznać że do 2007 roku można było w Polsce raczej tylko pomarzyć o nauce fachu i samej pracy w branży budownictwa naturalnego. W internecie przez lata krążyło ledwie kilka artykulików na ten temat i parę nazwisk. Literaturę zwoziło się z Anglii, gdzie w prowincjonalnej księgarni można było do ręki dostać kilka branżowych pozycji. A za granicę jeździło się przede wszystkim za chlebem na zimę, żeby wreszcie coś zarobić i móc pozwolić sobie na pracę u Janusza przez cały sezon :)
Piękne czasy. Z tej perspektywy można powiedzieć że przez te siedem lat zrobiliśmy ogromny postęp. Ilość i dostępność wiedzy, szkoleń praktycznych, świadomość klientów jest nieporównywalna.

Szymon: Szokiem były dla nas przeprowadzone szkolenia przez Dom Z Natury na materiałach firmy Kraidezeit. Był to chyba 2009 rok. Zapoznaliśmy się z gotowymi farbami glinianymi, wapiennymi, tadelaktem... masa dobrej wiedzy. Następnie Piotr uczestniczył w warsztatach Tierrafino. W 2013 uczestniczyłem w warsztatach dla trenerów stworzonych przez European School of Earthbuilding w ramach projektu Naturalne tynkowanie i wzornictwo Wojtka Owczarzaka. Jednym z nauczycieli był tam Piet Karlstedt (35 lat pracy z tynkami glinianymi i wapiennymi ) z którym się zaprzyjaźniłem i pod którego okiem spędziliśmy 3 tygodnie w mekce budownictwa naturalnego Siben Linden, gdzie aplikowaliśmy tynki wapienne na tynki gliniane. W tym roku uczestniczyliśmy w warsztatach Tierrafino pod okiem Piotra Kopyścia z Terradecoris, Carla Giskesa. Miejsce warsztatów – Dobry Dom Moritza i Ani. Także w tym roku mieliśmy okazję sami przeprowadzać parę warsztatów oraz szkolić ekipę build&play, którą gorąco pozdrawiam. Oprócz tego staramy się utrzymywać dobre relacje z innymi ekipami biobudowlanymi. Braliśmy udział w projektach organizowanych przez Cohabitat, pracowaliśmy u boku Lepianki oraz Ryśka Bylińskiego. Gdzieś ten świat naturalnych budowniczych cały czas się ociera o siebie, wymiana informacji i doświadczeń przepływa, jest dobra energia. Choć osobiście brakuje mi w Polsce prawdziwych ekspertów z tego tematu, widzę że budownictwo naturalne rozwija się coraz lepiej, rośnie doświadczenie ekip oraz poziom wykonanych realizacji. Doświadczamy, eksperymentujemy, uczymy się i jesteśmy w tym coraz lepsi ;) 


Czy mogę teraz zadać Wam kilka pytań odnośnie tynków? Powiedzcie proszę po czym poznać dobrze wykonany zewnętrzny tynk gliniany? Również jakie są charakterystyczne cechy tynku niepoprawnie zrobionego?

Szymon: Zacząłbym od tego, że nie każdy budynek nadaje się na tynki gliniane na zewnątrz. Ściany narażone na działanie wody, szczególnie w wysokich budynkach, szczytowe i te od strony zachodniej polecałbym tynkować zaprawami wapiennymi. Chyba, że nie szkodzi nam odnawianie tynków co kilka lat. Przy niskich domkach z dobrymi butami i kapeluszem tynki gliniane powinny spełnić swoją rolę.

Piotr: Nie wykonuję zewnętrznych tynków glinianych. Obecna metoda wygląda w skrócie tak: na elewacjach np. strawbale stosuję tylko podkład na bazie gliny w dwóch warstwach: szprycu mostkującego z dużą zawartością gliny i porządnie zbrojonej włóknami bazy wyrównującej. Do zaprawy na podkład dodaję ciasta wapiennego. Bazę wykańczam na ząbek i dopiero na taką skorupę stosuję tynki wapienne.

Szymon: Co do dobrze wykonanego tynku najważniejsze jest przygotowanie dobrej zaprawy. Możesz skorzystać z gotowych zapraw, gdzie nie martwisz się o ich jakość. Możesz także zrobić tynk z materiałów „spod ręki”, wówczas polecałbym przeprowadzić serię próbek w celu wyłonienia najlepszej mieszanki gliny, piasku, wypełniaczy. Przy zbyt dużej ilości piasku tynk będzie słaby i będzie się sypać, przy zbyt dużej ilości gliny tynk będzie kruchy i będzie pękać. Dobry tynk powinien zawierać różne frakcje piachu o różnym kształcie. Różne wielkości piachu zazębiają się ze sobą a w wolne przestrzenie pomiędzy wchodzi glina jako spoiwo. Do takiej mieszanki możemy dodać wypełniacze w postaci słomy długiej, sieczki, paździerzy. Takie wypełniacze pełnią w tynku rolę zbrojenia. W celu wzmocnienia tynków glinianych zewnętrznych można dodać końskiego łajna i sera białego – zaprawa taka ma swój charakterystyczny zapach podczas aplikacji ale po wyschnięciu zapach niknie. Ostatnio dodawaliśmy do tynków przegotowany czysty olej lniany, robiliśmy także majonez na bazie żółtek, białek i pokostu, który dodawaliśmy do tynków.. możliwości jest wiele, literatury sporo. Liczy się także sposób nakładania, zacierania - w zależności od chęci uzyskania ostatecznego finiszu przyjmiemy różne techniki prac.

Piotr: Zasadniczo tynk gliniany jest łatwy w wykonaniu i słusznie mówi się, że jest przyjazny dla amatorów. Jednak aby wyjść poza amatorski efekt trzeba już przerobić kilka podstawowych lekcji dot. samego spoiwa, przygotowania podłoża, warstwowej aplikacji...
Najczęściej powtarzane błędy dotyczą złych proporcji w poszczególnych warstwach, braku lub złego mostkowania podłoża pod tynk, zbyt grubych warstw aplikowanych jednorazowo, które często nadgorliwie chce się natychmiast obrabiać, niedoceniania sposobu przygotowania bazy pod tynk wykończeniowy, zabezpieczania łączeń między różnymi podłożami, wydłużonego schnięcia.. Lista potencjalnych wpadek jest długa.

Czy dysponujecie agregatem tynkarskim? Jak długo trwa nałożenie jednej warstwy tynku zewnętrznego na średniej wielkości dom? Ile warstw powinno się nakładać? Jak długo może trwać praca nad zewnętrznymi tynkami?

Szymon: Tak, posiadamy agregat tynkarski. Prace takim agregatem zasadniczo przyspieszają prace tynkarskie – jeśli nic się nie psuje ;) Nałożenie jednej warstwy tynku agregatem na średniej wielkości dom nie powinno zająć dłużej jak jeden dzień. Jednak czas nałożenia, grubość, ilość warstw to wszystko zależy od kilku czynników.
Przy budynkach strawbelowych ważne jest odpowiednie przygotowanie takiej ściany. Kostka powinna być dobrze skompresowana, wyrównana poprzez docięcie, wszelkie szpary wypełnione. Na taką ścianę możemy nałożyć tynk gliniany o grubości od 3 do 5cm. Tynk zazwyczaj nakładamy w 3 do 4 warstw, choć przy źle przygotowanych ścianach, chcąc uzyskać równą ścianę, grubość i ilość nakładanych warstw może się znacznie zwiększyć. Czas trwania prac nad tynkami jest zasadniczo uzależniony od powyższego, jak i szybkości schnięcia tynków. Pamiętajmy, że kładąc kolejne warstwy tynku powinniśmy dać wyschnąć poprzednim warstwom, oraz, że czas schnięcia tynku glinianego uzależniony jest od panujących temperatur. Czym wyższe temperatury plus dobry przewiew tym tynk szybciej wyschnie, co skróci nam czas oczekiwania z nałożeniem kolejnej warstwy. Sporo czasu zajmują obróbki okienne i drzwiowe.


Zajmujecie się też dystrybucją gotowych tynków glinianych, to znaczy gotowych suchych mieszanek tynków prawda? Opowiedz proszę o ofercie tynków jaką dysponujecie w tym momencie
Piotr: No cóż, nie każdego możemy uszczęśliwić tynkami produkowanymi na miejscu prac;) Bo jedną z największych przyjemności w czasie naszej pracy jest właśnie satysfakcja tworzenia dzieła od podstaw. W przypadku tynków chodzi o zrozumienie materiału, własnoręczne mieszanie składników pod konkretne pomieszczenie, intencyjnie dla danego inwestora. Takie tynki zawsze będą o niebo lepsze od gotowego towaru z fabryki. Ale wracając na ziemię - takie rozwiązanie nie zawsze się ekonomicznie kalkuluje, tynki gliniane zyskują na popularności i bierze je na warsztat coraz więcej konwencjonalnych ekip, rośnie zapotrzebowanie na tynki w wyjątkowych odcieniach... Rozwiązaniem w takich sytuacjach są gotowe mieszanki tynków wykończeniowych, ale też podkładów, farb glinianych. Rynek póki co jest raczej malutki i trudny, sprowadzamy towar pod konkretne zamówienie od czterech europejskich producentów. Uwzględniając ilość dostępnych odcieni i konfiguracji można wybierać spośród setek produktów w przedziale cenowym od rozsądnego do takiego, który raczej przyprawia o ból głowy.

W glinianych domach bardzo ciekawi mnie *okienko prawdy (znaczenie słowa znajdziesz poniżej) i jego funkcjonalność. Czy według Was to naprawdę działa? Czy rzeczywiście dzięki niemu można poznać czy coś niedobrego się dzieje z naszymi ścianami, pleśń grzyb etc?

Piotr: Gdyby chcieć poważnie podejść do badania stanu ścian strawbale należałoby zamontować w nich na stałe elektroniczne sensory i na bieżąco monitorować. Możliwość korozji biologicznej strawbale to szeroki temat, ale moim zdanie może pojawić się przede wszystkim w wyniku błędów wykonawczych i na etapie wykonawczym. Prawidłowo wykonany i użytkowany słomiak będzie zdrowy długie lata. Patrząc w nasze okienko prawdy nie zobaczymy przecież, że po przeciwległej stronie domu mamy zaciek i słoma właśnie kiełkuje. Ale mogę sobie wyobrazić, że można zrobić niezłe wrażenie na niedowiarkach w czasie domowego przyjęcia..


Chcielibyśmy mieć takie okienka w naszych domkach. Jakie okienka według was są najlepsze jeśli chodzi o ich praktyczność i w jakiej części domu jest najlepiej je umiejscowić?

Szymon: Dla mnie okienka prawdy stanowią bardziej walor estetyczny. Zróbcie je tam, gdzie je czujecie. Takie okienko może być otwarte lub zamknięte. Możecie ja zasłonić szybą lub zrobić drewnianą okiennicę. W czasie jesiennych szarówek i krótkich zimowych dni lekarze zalecają podejść do takiego okienka, sztachnąć się zapachem słomy i przenieść w krainę sianokosów i ciepłych promieni słonecznych ;)

Co w przypadku wystąpienia pleśni, grzybów etc w kostkach słomy które zostały już np otynkowane z jednej lub z obu stron? W jakich przypadkach można zaryzykować i pozostawić je samym sobie do wyschnięcia a w jakich należy działać natychmiast i jakie kroki podjąć?

Szymon: My, jako wykonawcy nie możemy ryzykować. Jeśli dobrze skompresowana kostka dostanie wody do środka radziłbym ją bezzwłocznie wyciągnąć i zastąpić nową kostką – nawet jeśli będzie konieczne zniszczenie już otynkowanych ścian. Jeśli nie mamy pewności co do skali przemoczenia takiej kostki, polecałbym zrobić dziurę w tynku, włożyć rękę w słomę i sprawdzić stopień zamoczenia oraz zapach. Robiąc dla siebie, przy sprzyjającej pogodzie i zasobie czasu może i bym się pokusił na eksperyment pozostawienia takiej kostki w ścianie.


Jeśli chodzi o zlecenia jakich się podejmujecie, jakie etapy pracy wykonujecie a jakich nie? Czego zazwyczaj oczekują od Was klienci? Co jest dla nich bardzo ważne a co mniej? Czy macie na koncie realizacje budynków w glinie lekkiej?
Szymon: Podejmujemy się pełnego wykonawstwa ale pewne prace wolimy zlecić podwykonawcom, np. fundamenty. My lubimy prace w drewnie czyli konstrukcje, słomie jako wypełnienie, glinie jako tynki czy rzeźby. Wykonujemy także dachy w systemie zielonym oraz kryte trzciną. Bawimy się tadelaktem, wapnem.

Piotr: Glina lekka to niezły pomysł na ściany działowe, odręczne rzeźbienie wnętrz w organicznych kształtach. Z punktu widzenia wykonawcy i potencjalnego klienta, poziom izolacji w stosunku do nakładów pracy korzystniej przedstawia się w technologii strawbale. Stąd wykonujemy głównie strawbale.

Szymon: Oczekiwania klientów są tak różne jak sami klienci. Nam zależy na dobrej jakości wykonania z naciskiem na dobre wykończenie. Glina jest materiałem, który można wykończyć na wiele sposobów, można też takie wykończenie łatwo zepsuć i zmarnować cały nakład pracy. Ja cały czas się uczę wykończeń i czym dłużej się uczę tym bardziej się dziwię, i bardziej mi się podoba ;)



Czy możecie nam powiedzieć jaki jest koszt 1m2 np dla domu jednopiętrowego, o powierzchni 120m2, w technologiach gliny lekkiej - bloczki czy szalunek a jaki w technice strawbale?

Szymon: Z gliny lekkiej nigdy nie budowałem więc nie wiem jaki byłby koszt takiej realizacji. Kiedyś tynkowaliśmy dom wymurowany z zakupionych bloczków – ich koszt był porażający, do tego doszły ocieplenie i transport. Koszt 1m2 domu w technologii strawbale w stanie deweloperskim można szacować na ok. 2500zł. Cena będzie się wahać w zależności od zastosowanych materiałów – pokrycia dachu, stolarki, itp.


Jakich podstawowych informacji od inwestora potrzebujecie by przygotować wstępną wycenę na przykład dla domu parterowego o powierzchni 100m2, strawbale pod klucz?
Szymon: Najważniejszy projekt.


Czy możecie podzielić się z nami jakimiś ciekawostkami, np zaskakującymi zdarzeniami podczas budowy glinianego domu etc? Czym różni się plac budowy naturalnego domu od tradycyjnego placu budowy?

Szymon: Różnice zazwyczaj widać w reakcjach postronnych obserwatorów. Pamiętam jak kilka lat temu zaczynaliśmy budowę strawbala na wsi w Wielkopolsce. Ludzie nie mogli uwierzyć w to co się dzieje, leciały teksty z cyklu „zje nam to krowa”, „złodziej wydłubie dziurę”, itp. Dopiero z postępami prac zaczynali sobie przypominać, że gdzieś tam kiedyś jakiś dziadek też mieszkał w podobnym i fajny mikroklimat panował w takim budynku... Na innej budowie ojcem inwestorki był emerytowany inżynier budownictwa, całe życie pracujący w betonie. Po nałożeniu ostatniej warstwy nie mógł uwierzyć, że tynk gliniany może być tak twardy.
Wspaniałym wspomnieniem jest reakcja inwestora na swój dom, do którego się przytulił ;)
Różnice.. zamiast walających się resztek styropianu wokół budowy wala się słoma, zamiast cementu – glina. Odpady gliny, drewna, słomy swobodnie wrzucę na kompost – cementu nie. Pobawcie się gołą dłonią w cemencie a w glinie, porównajcie zapachy styropianu lub pustaka z zapachem słomy czy gliny...i odpowiedzcie na pytanie w jakim budynku wolelibyście spędzać większość swojego dnia przez resztę swojego życia!?


fot. Biohabitat


Czego jeszcze chcielibyście się nauczyć jeśli chodzi o budownictwo naturalne? Czy jest coś, co chcielibyście w przyszłości dołączyć do oferty Biohabitatu?

Szymon: Hmm..to szeroki temat. Cały czas pojawiają się nowe materiały, stare nowe techniki... Na chwilę obecną chciałbym bardziej zgłębić różne rodzaje wykończeń, popracować z tadelaktem zarówno tym z Maroka jak i robionym samemu. Poeksperymentować z farbami wapiennymi i glinianymi. Posiedzieć w drewnie, postawić piec, zasadzić drzewo i ugotować dobry obiad ;)  Wziąć udział w fajnych projektach.


Czy chcielibyście dodać coś jeszcze?

Szymon: Na chwilę obecną jesteśmy nomadami pracującymi głównie tam, gdzie są zlecenia. Marzy mi się stabilizacja na rynku biobudownictwa na tyle, by prace wykonywać w najbliższym obszarze zamieszkania. Szukamy także jakiegoś miejsca na założenie bazy, miejsca, w którym można by przeprowadzać eksperymenty z różnymi naturalnymi technologiami, organizować warsztaty, mieszkać i dobrze się bawić ;)


Dziękuję Wam serdecznie za dzisiejszą rozmowę i dużo wartościowych informacji jakimi się z nami podzieliliście ;) My i nasi czytelnicy, wszyscy to doceniamy :) Arek i ja życzymy Wam powodzenia i radości z budowania naturalnych domów

Szymon: Wielki dzięki za zaproszenie, powodzenia w Waszych realizacjach i miłego życia! Pozdrowienia dla wszystkich miłośników zdrowego klimatu.


Więcej na temat oferty SIBA Biohabitat znajdziesz tutaj. Możesz również obserwować ekipę na ich dwóch facebookowych profilach biohabitat  i biohabitat.opole




*************************************************************** 
Słownik Naturalno - Budowlany dla początkujących :)
Budujemy z Gliny © 

*Okienko prawdy w budownictwie naturalnym jest nieprawdziwym oknem w ścianie domu słomianego, stanowi nieotynkowaną część ściany. Praktykuje się okienka otwarte, gdzie można słomy dotknąć jak również zaszklone. Okienka prawdy pełnią kilka funkcji. Maja za zadanie: odkrycie całej prawdy o tym  z czego zbudowany jest dom, dostarczanie informacji o kondycji słomianych ścian, jak również intrygowanie sceptyków budownictwa naturalnego.   Wg Szymona z SIBA Biohabitat ''... w czasie jesiennych szarówek i krótkich zimowych dni lekarze zalecają podejść do takiego okienka, sztachnąć się zapachem słomy i przenieść w krainę sianokosów i ciepłych promieni słonecznych ;) ...'' Żeby zobaczyć kilka przykładowych okienek prawdy kliknij tutaj. 
***************************************************************




Artykuły powiązane:


piątek, 7 listopada 2014

Sławek Roman w blogowym talk-show Budujemy z Gliny








Lepianka zajmuje się budową domów z gliny w kilku technologiach, tynkami glinianymi i wapiennymi, budownictwem ekologicznym i rekonstrukcją zabytków. Firma wykonuje szereg prac budowlanych z użyciem materiałów ekologicznych lub konwencjonalnych na terenie całej Polski i nie tylko. Doświadczenie chłopaków z Lepianki sięga 1993 roku. Od innych ekip budowlanych Lepiankę wyróżnia to, że na placu budowy zazwyczaj słychać głośne reggae :)


Witaj Sławku. Dziękuję Ci bardzo za przyjęcie zaproszenia do naszego talk-show :)

Cześć, zapewniam że mi jest bardziej miło :)


Sławku od ładnych paru lat prowadzisz Lepiankę. Zajmujecie się budownictwem ekologicznym, budową domów z gliny, tynkami glinianymi i wapiennymi, ciesielstwem, dekarstwem i renowacją historycznych budynków. Może na początek opowiedz proszę trochę o Waszej ekipie. Kto wchodzi w jej skład, jak się poznaliście i jak to się stało że powstała Lepianka?

Przez naszą Lepiankę przewinęło się całkiem sporo osób, w większości byli to koledzy i przyjaciele z różnych okresów mojego życia. I tak jest do dzisiaj, przede wszystkim jesteśmy kumplami, którzy poza wspólnymi zainteresowaniami (np.reggae :)) nie obawiają się czasem upaprać w glinie.


Skąd pomysł na taką właśnie działalność?

Dużą część lat 90-tych spędziłem w ekologicznej wsi zamieszkałej przez bardzo ciekawą międzynarodową społeczność. Miało to miejsce w górach Toskanii w środkowych Włoszech. Nauczyłem się tam wiele o tradycyjnej Toskańskiej architekturze, więc o wznoszeniu budynków z naturalnych materiałów jak kamień, wapno, drewno no i właśnie glina.
Gdy urodził nam się syn nie chciałem już wyjeżdżać z domu na np. pół roku.
Więc postanowiłem przenieść  budowlane doświadczenia do Polski  i niezbyt odległej „zagranicy”. No i tak to trwa.
Do tej pory oprócz Polski pracowaliście również we Włoszech, Niemczech i UK. Czy to oznacza, że jesteście na tyle mobilni, że pokonywanie tak długich tras w celu dotarcia do klientów nie stanowi dla Was żadnych przeszkód?

No tak, mobilni to my po prostu być musimy. W działalności tak niszowej ciężko jest ograniczać się do najbliższego regionu...

Zajmujecie się renowacją budynków. Czy wśród Waszych realizacji macie na koncie renowacje tradycyjnych budynków naturalnymi materiałami? Czy mógłbyś proszę o jakiejś opowiedzieć?


Było takich projektów sporo... Już we Włoszech rekonstruowaliśmy wielosetletnie budynki używając wyłącznie materiałów z których zostały pierwotnie wzniesione. Bardzo ciekawy był mój udział w restaurowaniu  kościelnej wieży w angielskim Esher, wymienialiśmy tam spoinę przygotowaną z  wapna, piasku i czerwonej ziemi (!) dokładnie tak jak to robili jej budowniczowie 400 lat temu. W tej chwili wymieniamy gliniane wypełnienie murów w pewnej zabytkowej ryglowej kamienicy w Niemczech i gliniane tynki w podobnym domu niedaleko Koszalina.

Pozwolę sobie teraz zadać Ci jedno pytanie, które dostaliśmy niedawno od czytelników naszego bloga: 'Przypuśćmy, że ktoś chciałby odnowić stary drewniany dom. Planuje go ocieplić wełną owczą i nałożyć na to gliniane tynki. Co powinien w takiej sytuacji sprawdzić, jakich błędów nie popełniać i jak się przygotować do takiego remontu'?

Wełnę radziłbym upchnąć pomiędzy pionowo przykręcone łaty, na to nabić maty trzcinowe po czym tynkować zaprawą glinianą i dla pewności zazbroić siatką.


Jeśli chodzi o modernizację tradycyjnych budynków naturalnymi materiałami, jakie rozwiązania stosuje się najczęściej?

Izolacja panelami z włókna drzewnego, płytami z trzciny, no i oczywiście tynki gliniane. Czasem zdarza się też elewacja czysto wapienna.

Nakład pracy jest najdroższą częścią całego przedsięwzięcia budowy naturalnego domu. Czy zdarza się tak, że zwracają się do Was klienci z określonym budżetem np 20 tys zł i pytają jakie etapy pracy jesteście w stanie wykonać w ramach takiego budżetu?

Pewnie, często naradzamy się z klientami jak dopasować nasze usługi do ich możliwości finansowych. Czasem ograniczamy się tylko do porad i  warsztatów aby mogli poprowadzić swój projekt budowy czy remontu samodzielnie.
Niejeden dom pomogliśmy wyremontować przez telefon :)


fot. Lepianka
O co najczęściej pytają Was klienci w tych pierwszych mailach jakie od nich dostajecie zanim nawiążecie współpracę?

O koszt...:)
Co do zdrowotnych czy ekologicznych wartości takich budynków nikt z potencjalnych klientów nie ma już wątpliwości. W tej materii wiele się zmieniło przez ostatnie lata.


Wykonanie jakich prac, jakich etapów budowy  klienci zlecają Wam najczęściej a jakich najrzadziej? Co zazwyczaj klienci są skłonni wykonać sami a do czego preferują wynajmują wyspecjalizowaną ekipę?

Najczęściej tynkujemy coś gliną, ale może to zwyczajnie wynikać z tego, że jest to podstawa naszej działalności.
Często klienci podejmują się np. samodzielnego wykonania murów np. ze słomo- bali, jednak do ich wytynkowania wapnem zapraszają nas.

Jakie zlecenie było dla Was największym wyzwaniem jak do tej pory i dlaczego? Jak sobie z nim poradziliście?

Niedawno pewien niemiecki pan kierownik budowy powiedział mi, że każdy projekt to  „pierwszy raz”.
Każde kolejne zlecenie, nawet na pozór banalne może się okazać największym wyzwaniem :)
Sporo kłopotów może sprawić np. wypełnienie konstrukcji ryglowej słomo-balami. Zdarzyło nam się to kilka razy. Klienci zwykle są wtedy zdania, że mają gotową konstrukcję a my wręcz przeciwnie, musimy włożyć sporo pracy żeby tę konstrukcję przystosować ...  

fot. Lepianka
Po czym poznać dobrze wykonany zewnętrzny tynk wapienny? Również jakie są charakterystyczne cechy tynku źle zrobionego?

Cóż tynkujemy domy wapnem aby chroniły nasze ściany przed wilgocią, tynk powinien być stabilny.



Jako ekipa czego jeszcze chcielibyście się nauczyć w przyszłości? Czy jest coś co chcielibyście jeszcze dodać do oferty Lepianki?

Zielone dachy
Gliniane piece
Więcej akcji edukacyjnych


Sławku, czy chciałbyś dodać coś jeszcze?

Ten rynek dla *Glinolepów (znaczenie słowa Glinolep znajdziesz poniżej) jak my stale się rozwija. 8 lat temu mieliśmy 2-3 zapytania rocznie!... Mam wielką nadzieję, że za 10-15 lat będzie w Polsce kilkadziesiąt firm takich jak nasza i wszyscy będziemy mieli mnóóóstwo zleceń.
Jakże ciekawsze będą wtedy widoczki architektury oglądane zza szyby samochodu.


Czego możemy życzyć Tobie i chłopakom na najbliższą przyszłość?

Wakacji :)


Dziękuję Ci serdecznie za naszą dzisiejszą rozmowę, fajnie że znalazłeś dla nas czas. Miło było Ciebie u nas gościć :)

To ja dziękuję i pozdrawiam wszystkich :)


Jeśli tak jak mnie również i Ciebie zaciekawiła praca Sławka i chłopaków z Lepianki, więcej informacji znajdziesz na ich stronie Lepianka i na facebookowymprofilu.



***************************************************************
Słownik Naturalno - Budowlany dla początkujących :)
Budujemy z Gliny © 
                                          
* Glinolep w budownictwie naturalnym - człowiek zajmujący się zawodowo lub hobbistycznie gliną jako materiałem budowlanym lub wykończeniowym. Szczególne duże szanse na zostanie Glinolepami mają osoby, które zetknęły się z Cohabitatem, OSBN albo naszym blogiem. O predyspozycjach do zostania Glinolepem decyduje często zrównoważony styl życia, głównie zdrowe odżywianie, brak TV, słuchanie tylko dobrej muzyki i czytanie wartościowych książek. Glinolepów można poznać po ubrudzonych błotem ubraniach i ogólnie niskiej skali zestresowania. Sam fakt, że czytasz dzisiejszy wpis może świadczyć o tym, że już jesteś Glinolepem albo masz szansę nim zostać. Latem wielu Glinolepów można spotkać na warsztatach budownictwa naturalnego gdzie pracują wolontarystycznie, wzajemnie ucząc się od siebie i przy tym dobrze się bawiąc. Natomiast okresy zimowe Glinolepy zazwyczaj spędzają przed komputerami czytając o budownictwie naturalnym i lajkując artykuły takie jak właśnie ten :)
***************************************************************


W następny piątek 14 listopada wywiad z koleją ekipą biobudowlaną, ciekawe czy ktoś zgadnie z jaką :) Zgadywanki wrzucajcie w komentarzach poniżej 



Artykuły powiązane: